Recenzja filmu

Hiena (2006)
Grzegorz Lewandowski
Borys Szyc
Magdalena Kumorek

Buuuuuuuu!

Polski horror w kinach, to równie duża rzadkość, co hieny w śląskim krajobrazie. Po obejrzeniu filmu <a href="http://www.filmweb.pl/Grzegorz+Lewandowski,filmografia,Person,id=310399"
Polski horror w kinach, to równie duża rzadkość, co hieny w śląskim krajobrazie. Po obejrzeniu filmu Grzegorza Lewandowskiego rozumiemy dlaczego. Ci którzy drżeli ze strachu na "Wilczycy" (a może nawet na obu jej częściach) i nie mogli spać po obejrzeniu "Łzy księcia ciemności", powinni czuć się usatysfakcjonowani. "Hiena" ma dać odpór zalewowi amerykańskich i japońskich horrorów - na zasadzie, że Polacy nie gęsi (hieny?) i wystraszyć potrafią. Przynajmniej widzów z kin. To oczywiście wredne złośliwości, ale trudno się bez nich obejść. "Hiena" stanowi bowiem połączenie pewnych artystycznych ambicji z filmową przaśnością, coś jak przegryzanie muli golonką. Niestrawność murowana. Akcja tego, no niech będzie, horroru, toczy się na Śląsku (cóż za osobliwa nowość w polskim kinie). Mały chłopiec traci w wypadku w kopalni ojca. Poczucie, straty, zagrożenie niepewność (mama szybko znajduje dla nieboszczyka zastępcę), sprawia, że bohater zaprzyjaźnia się z tajemniczym, oszpeconym mężczyzną (Borys Szyc), zamieszkującym pobliskie lasy. Jego pojawienie zbiega się w czasie z serią niewyjaśnionych morderstw. Miejscowi twierdzą, że ludzi zabija hiena, która parę dni wcześniej zbiegła z pobliskiego ZOO. A jak jest naprawdę? Lewandowski postawił w filmie na budowę nastroju i tu rzeczywiście wygrywa (to a propos tych artystycznych ambicji). Świetnie wykorzystał scenerię opuszczonych kopalń, biedaszybów i okalających jej mokradeł. Nie skupia się, tradycyjnej już, biedzie i smucie regionu, ale traktuje go jako zjawisko czysto estetyczne. Niestety podobne zabiegi, to trochę mało, jak na pełnometrażowy film z dreszczykiem. W budowaniu grozy i napięcia, Lewandowski idzie niestety dobrze znaną ścieżką klasyka polskiego horroru Marka Piestraka. Sceny mające w zamierzeniu budzić strach, śmieszą - jak fanfaronady Szyca (ten demoniczny śmiech!), czy "groźne" popiskiwania tytułowej hieny. Także odwołania do klasyki opowieści o Freddym Krugerze, sprawiają raczej wrażenie niezamierzonej parodii. Groza tego filmu, podobna jest do tej, jaką może wywołać niezmiernie poważny pan, który w najmniej spodziewanym momencie powie: - Buuu!. Podskoczymy na fotelu, ale nie znaczy to jeszcze, że się dobrze bawimy. Lewandowski potrafi odnaleźć dusze miejsc, w których inni widzą jedynie brud, smród i pogorzelisko. To duża zaleta, niestety budowanie opowieści nie jest jego najmocniejszą stroną. Może więc to kwestia wyboru konwencji? Przekonamy się niestety dopiero przy okazji jego kolejnego filmu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Każdy zakątek świata ma jakieś urban legends; legendy miejskie, niesamowite historyjki z dreszczykiem,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones